Uczniowie na koncercie Filharmoników Krakowskich

„Kiedy Wolfgang Amadeusz Mozart i Joseph Haydn przeżywali rozkwit kariery, po raz pierwszy człowiek wzbił się w powietrze za sprawą balonu braci Montgolfier”
takimi słowami Krzysztof Cyran rozpoczął koncert z cyklu Musica - ars amanda zatytułowany Klasyczne niespodzianki, zorganizowanym przez Filharmonię Krakowską, który odbył się 8 listopada 2019 roku w Muzeum Lotnictwa Polskiego. 

Nie tylko konstruktorzy maszyn latających, ale także malarze, poeci oraz kompozytorzy wyznawali w klasycyzmie podobne wartości, takie jak proporcja, dyscyplina, symetria, bez nadmiaru ozdób. Klasycyzm to epoka, która pomimo krótkiego okresu trwania (ok. pół wieku) cechuje się bogactwem, intensywnością treści i szybkim rozwojem. Stanowi kamień milowy między estetyką barokową a romantyczną. Rozkwit epoki poprzedził jednak styl galant przeciwstawiający się kunsztownym technikom polifonicznym epoki baroku. Do cech charakterystycznych tego stylu można zaliczyć lekkość, śpiewność, dominację faktury homofonicznej oraz akordowy akompaniament. Doskonałym jego przykładem był Menuet A-dur L. Boccheriniego, wykonany przez orkiestrę z lekkością i gracją.

Kanon klasycznego piękna w muzyce w najdoskonalszy sposób wyraża się w twórczości W. A. Mozarta. W wieku 31 lat, a więc niemal pod koniec swojego życia (kompozytor żył zaledwie 35 lat, 1756-1791) stworzył jedną z najpopularniejszych swoich oper zatytułowaną  Don Giovanni, czyli Rozpustnik ukarany. Jej libretto przedstawia historię dumnego awanturnika i uwodziciela kobiet. Zdaniem komentatorów, już w uwerturze, którą publiczność wysłuchała z zapartym tchem, spotkała się zbrodnia i kara. Komandor, czyli ofiara Don Giovanniego powróciła z zaświatów w postaci kamiennego posągu, aby ukarać głównego bohatera za zbrodnię, jaką popełnił.

W. A. Mozart w swoim krótkim życiu zdążył skomponować także cztery koncerty na róg. Wszystkie z nich zadedykował zaprzyjaźnionemu waltorniście, Ignacemu Leutgebowi. Podczas wczorajszego wydarzenia wysłuchaliśmy II Koncertu na róg Es-dur KV 417 w wykonaniu Adama Kozłowskiego. W utworze nie dominowały trudne rozwiązania techniczne oraz wirtuozeria, a wyjątkowo piękne brzmienie instrumentu oraz niesamowita śpiewność kompozycji, wzbudzający zachwyt i uznanie melomanów.

W 1807 roku L. van Beethoven napisał Uwerturę koncertową Coriolan do dramatu austriackiego poety H. von Collina. Kompozytor zawarł w niej dwa tematy. Pierwszy z nich, przedstawia Coriolana, który połączył się z wrogim narodem, aby zemścić się na swym rodzinnym mieście. W śpiewnym temacie drugim, Beethoven oddał głos sumienia bohatera, namawiającego do rezygnacji z zemsty. Wykonanie uwertury przez muzyków orkiestry Filharmonii Krakowskiej doskonale ukazało jej niesamowity, chmurny i groźny charakter, zaś prostota i powściągliwość w zastosowanych środkach symfonicznych są jakby niepodobne do twórczości Beethovena. Należy pamiętać, że powstanie utworu przypadło na okres, kiedy kompozytor zdawał sobie już sprawę z postępującej i nieodwracalnej głuchoty, którą traktował jak wielkie upokorzenie i własną tragedię. Czy Beethoven w muzyce stworzonej do dramatu Collina przedstawił jeszcze lepiej siebie niż swojego bohatera? Odpowiedź na to pytanie pozostawiamy wszystkim słuchaczom obecnym na wczorajszym koncercie.

Wydarzenie zakończyła wspaniała Symfonia nr 94 G-dur Niespodzianka Josepha Haydna, zawdzięczająca swój przydomek wzmożonej aktywności perkusji, zwłaszcza kotłów. Niespodziewane uderzenia w instrument zaprezentowane były w dynamice fortissimo w II części utworu. Kompozycja powstała w Anglii, do której J. Haydn przeprowadził się w wieku 58 lat i zaliczana jest do tzw. „symfonii londyńskich”, podobnie jak Symfonia Es-dur Z werblem na kotłach, czy też Symfonia D-dur Zegarowa.

Wczorajszy wieczór bez wątpienia pozostanie na długo w sercach słuchaczy. Orkiestra Filharmonii Krakowskiej pod batutą Marka Wroniszewskiego w doskonałym stylu zabrała publiczność w podróż po epoce klasycyzmu w twórczości wiedeńskich kompozytorów, zaś cykl koncertów dla młodzieży Musica ars-amanda po raz kolejny udowodnił, że sztuka, zwłaszcza muzyka jest warta kochania i podziwiania.

/Paulina Skrok/

 

Zdjęcia